Po: I to jak!... |
-No, młoda! Cieszysz się? - zapytałam mojej przyjaciółki
-I to jak - odpowiedziała z uśmiechem - A ty?
-Bardzoooo! Takie pytanie... Nie obrazisz się jak się zdrzemnę?
-Nie no coś ty!
Po jej odpowiedzi włożyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy. Po około 4 godzinach byliśmy w Monachium, skąd mieliśmy wyruszyć do Dortmundu.
-Chodź poszukajmy jakiegoś centrum handlowego w pobliżu, mamy pięć godzin. - zaproponowała Ac.
-Ok. Poczekaj zapytam się kogoś. - powiedziałam i zapytałam przypadkowego przechodnia.
-Na ulicy Willy-Brandt-Allee jest popularne. To przecznicę stąd.
-Eeeee... może pan jaśniej? - spytałam
-Po pierwsze - nie żaden pan, tylko Manuel. Po drugie - wskakujcie do samochodu, zawiozę was. - powiedział przechodzeń i puścił oczko Acaci.
-Okej - powiedziała moja przyjaciółka, wpatrując się w tego kolesia.
-Nie ma mowy! Nawet pięciu minut pana nie znamy i już mamy iść z panem do samochodu?
-Mówiłem już, że nie żaden pan tylko...
-Tak, tak... Tylko Manuel... - powiedziałam z kpiną w głosie
-Tati...
-Co Tati? Co Tati? Znasz gościa 3 minuty i już chcesz jechać z nim w samochodzie?
- powiedziałam to co leżało mi na sercu. A ona spojrzała na mnie z wyrzutem. - No dobra, ale robie to dla ciebie.
Po 10 minutach byliśmy pod centrum handlowym.
Chciałam wysiąść, ale ktoś mnie wepchnął siłą ś powrotem.
-W co ona nas wpakowała?! -pomyślałam
-Taki żarcik. - Powiedział Manuel, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
-Ale ty głupi jesteś.
-EJJ...
-Co? Prawda boli?
-Nie
-Nieee wcale - ironizowalam.
-Czy wy serio mnie nie znacie? - powiedział, a my spojrzałyśmy się na siebie.
-Nie. - powiedziałyśmy równo idąc do centrum handlowego.
-Manuel Neuer, Bayern Monachium. Znacie, czy jesteście jak te inne puste laski?
-A nie, nie. My Dortmund. - powiedziałam dumnie
-To co robicie w Münhen?
-Przesiadka. Za 5 godzin lot.
-Aha.. - powiedział gdy wchodzilismy do centrum handlowego.
-EJJ, a ty gdzie? - powiedziała Acacia.
-Oj... - zaśmiał się - a tak w ogóle... jak się nazywasz ? - zwrócił się do Acaci
-Acacia.
-A ty? Tatiana?
-Tak - powiedziałam z uśmiechem
Nim się obejrzałam, minęły już 4 godziny.
-Manuel musimy isć, odwieziesz nas? -powiedziałam I zrobiłam oczy kota ze Shreka.
-Nie mogę, mam trening. - odparl, a nam zbladly miny. - Żartuje!
Nie odzywalismy się do siebie całą drogę. Nie wiem czemu, tak o.
-Dziewczyny wysiadka.
-OK tatusiu -zasmiala się przyjaciolka.
Poczekał z nami na samolot, a gdy przyszedł czas rozstania, przytulilismy się - najpierw we trójkę, potem Ac, a na sam koniec ze mną.
Przytulił mnie, najpierw delikatnie, a potem zakręcie mną w powietrzu i znowu prztulenie,. Podczas tulenia, wrzuciłam mu do tylnej kieszeni spodni karteczkę z numerem telefonu, przygotowaną wcześniej w Subwayu. O dziwo była tam druga karteczka. Było na niej napisane: '530405800 proszę numer mordko ;* tw. Ac ♡''
Acacia?!
-Idę do samolotu stara. - powiedziała
Gdy była już wystarczająco daleko powiedziałam:
-Mimo, że znamy się tylko kilka godzin, polubiłam cie.
Wtedy on zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała.
Mimo tego, nie odkeilam się od niego, a wręcz przeciwnie. Nasz pocalunek stał się bardziej namiętny, z każdą chwilą.
-Będę tęsknić... Jakby coś to napisz. - odparł ze zmieszaniem.
-Też będę tęsknić - powiedziałam, a następnie wpiłam się w jego usta.
-Kocham Cię. - powiedział ni z tego, ni z owego.
-Nie możemy, być razem, przepraszam. - odparlam, a nasze złączone w jedność ręce znowu stały się pojedyncze Poszłam w stronę samolotu, a następnie pokazałam bilet.
Cały czas miałam w głowie, mnie, Manuela i ten pocalunek. Czy ja się zakochałam?!
_________________________________________________
Zabijcie mnie -,-
Rozdział częściowo pisany na nowhm tablecie mojego brata✌
dzięki za komentarze 💛❤